6 miejskich legend z Japonii
Okazuje się twórcy japońskich horrorów nie sami to wymyślili —po prostu dokładnie analizują lokalne miejskie legendy i na ich podstawie piszą scenariusze filmów grozy. Wynik jest naprawdę przerażający, a co najważniejsze – oryginalny.
W japońskim miejskim folklorze bardzo często pojawiają się widma i duchy zmarłych. Tylko w przeciwieństwie do europejskich horrorów, duchy w Kraju Wschodzącego Słońca są dość materialne i mogą nie tylko straszyć, ale także zabijać! Złe duchy są w stanie podróżować po kraju, a niektóre z nich wręcz przeciwnie są mocno przywiązane do pewnego ponurego miejsca, które jest dobrze znane wśród mieszkańców. Przygotowaliśmy zbiór japońskich miejskich mitów, które mrożą krew w żyłach. Przygotuj się, będzie naprawdę strasznie!
1. Sfinks po japońsku
Być może słyszałeś antyczny mit o Sfinksie, który wymyślał dla samotnych wędrowców na drodze do Teb bardzo skomplikowane zagadki. Tych, którzy nie mogli odpowiedzieć na pytania, potwór bezlitośnie zabijał. W japońskim miejskim folklorze jest swój Sfinks, tylko nazywa się Człowiek-odpowiedź. Podobno ten krwiożerczy duch zna odpowiedź na każde pytanie. Aby go wezwać, trzeba o północy zgromadzić się grupą z dziesięciu osób, stać w kręgu i jednocześnie zadzwonić na telefon człowieka, stojącego po lewej stronie.
Jak się zapewne domyślasz, wszystkie numery będą zajęte, to logiczne, prawda? Ale komuś jednemu uda się dodzwonić się do mądrego ducha i ten powie jedyną zagadkę. Otrzymawszy prawidłową odpowiedź, duch zgodzi się odpowiedzieć na każde pytanie. Jeśli odpowiedź będzie błędna, to pytający straci jakąś części ciała — bezcielesna zjawa chce odzyskać ciało.
2. Okiku – lalka z duszą dziecka
Nikt nie wie, dlaczego ta lalka jest niebezpieczna, ale z powstaniem mitu związana jest tragiczna historia. Kiedyś zabawka należała do dziewczynki, która zmarła na przeziębienie. Dusza dziecka przeniosła się do jej ulubionej lalki Okiku, od tego czasu na jej głowie zaczęły rosnąć włosy. Rodzice zauważyli, że włosy lalki dorosły do kolan — czyli do tej samej długości, którą miały włosy dziewczyki, kiedy ta umarła. Ta legenda ma ciąg dalszy — rodzina, w której była lalka, przeprowadziła się i odniosła niezwykła zabawkę do świątyni Mannendzi na wyspie Hokkaido. Kapłani starannie przechowywują ją i twierdzą, że ich podopiecznej naprawdę rosną włosy. Czuprynę zabawki od czasu do czasu trzeba podcinać.
3. Hotelowy duch
Goście japońskich hoteli muszą bardzo uważnie zaglądać w szczeliny między meblami i w ścianach. Rzekomo stamtąd na nieszczęsnego gościa może patrzeć kobieta o upiorna twarzy, obrzucającą przekleństwami. Nieznajoma — to duch, obiecający zabrać biedną ofiarę do piekła. Nawet po wyjeździe z hotelu może ścigać człowieka, dopóki nie zabije go.
4. Zamurowani żywcem
Kroniki historyczne twierdzą, że w Japonii był zwyczaj podczas wzniesienia budynków zamurowywać żywcem w fundamencie ludzi, tym samym oddając ich w ofierze. Ich "zadaniem" było odstraszanie złych duchów i zachowanie integralności budynku. Zjawisko to nazywało się "hitobasira" lub "żywe filary". Ponoć wewnątrz każdego budynku, mającego ponad 400 lat, na pewno jest taka ofiara. Starożytni budowniczowie wybierali do tej misji osoby starsze, chore lub niedołężne — te, które nie mogły o siebie zadbać.
5. Posiadłość Himuro: ofiara stała się katem
Podobno, jest to najbardziej ponury budynek w Japonii. Znajduje się w opuszczonym lesie na obrzeżach Tokio. Właściciele domu, rodzina Himuro, bardzo się bali złych duchów. Aby przebłagać siły zła, raz na pół wieku składali w ofierze młodych dziewczyn ze swojej rodziny. Według jednej z wersji, dziewczyny dobrowolnie zgadzały się na męczeńską śmierć, według drugiej ich wybierano jeszcze w niemowlęctwie i dorastały jako kapłanki świątyni. Śmierć nieszczęsnych dziewczyn była przerażająca: ich ciała rozrywały na kawałki woły, a zakrwawione liny, owijające kończyny ofiar, służyły jako amulet przeciwko złym duchom, wieszano je na ścianach i dachu budynku. Jedna z ofiar według legendy przed śmiercią przeklęła swoich oprawców.
Ostatnie słowa dziewczyny stały się prorocze — rodzaj Himuro zniknął, ale ich duchy nadal tułają się po pokojach opuszczonego domu. Legenda głosi, że wśród duchów jest i biedna dziewczyna. W dzisiejszych czasach w domu dzieją się straszne rzeczy: zwłoki siedmiu śmiałków, którzy odważyli się wejść do domu, zostały znalezione zbezczeszczone, a mieszkańcy widzą duchy nawet w świetle dnia.
6. Tunel śmierci o długości 444 metrów
W języku japońskim słowo "śmierć" brzmi jak cyfra 4, więc dla Japończyków czwórka ma negatywny ładunek równoznaczny z cyfrą 13 w Europie. Właśnie z tego powodu w Japonii nie zobaczysz 4 piętra lub mieszkania pod tym numerem.
Jednak cyfry 4 i jej mistycznego wpływu nie zawsze udaje się uniknąć: przy budowie tunelu Kiyotaki nikt nie podejrzewał, że jego długość wynosi dokładnie 444 metry, a daremnie. Co prawda, kłopoty zaczęły się jeszcze przed oddaniem obiektu do użytku – na budowie zginęło ponad sto osób, a warunki ich pracy były okropne.
Na początku lat 90-tych w lesie nad tunelem powiesiła się kobieta, i teraz jej duch w białej szacie straszy kierowców i pasażerów. Przejeżdżając przez mistyczny tunel, podróżni skarżą się na migrenę i zawroty głowy. Legenda głosi, że przejeżdżając przez tunel nie wolno patrzeć w lustro, bo tam można zobaczyć duchy, które mogą zabrać człowieka prosto do piekła.
Według statystyk w Kiyotaki zdarza się o wiele więcej wypadków niż w podobnych tunelach w innych rejonach kraju. Historycy przypominają, że w XIV-m wieku miejsce, w którym wydrążono tunel, było polem krwawych walk, w których zginęło wielu żołnierzy. Można przypuszczać, że fala wypadków drogowych i innych zdarzeń mistycznych jest związana właśnie z tą okolicznością.
Brzmi strasznie, można dostać gęsiej skórki! A to tylko niewielka część niesamowitych mitów, które z całą powagą opowiadają przesądni Japończycy. Dziwny folklor ma kraj superszybkich pociągów i robotów, pełniących rolę zwierząt domowych, prawda?