Dozorca-malarz
Dusza malarza zawsze znajdzie sobie płótno dla ekspresji, nawet jeśli w jego rękach jest łopata, a przed oczami – zaśnieżony kawałek asfaltu, który trzeba oczyszczać. Siemion Bucharin, dozorca liceum №25 w Izewsku, Rosja, na rozkaz akurat takiej duszy, zamiast tego, żeby podmiatać placyk przed szkołą, jak wszyscy inni dozorcy, za pomocą miotły stwarza rysunki ze śniegu.
To mogą być proste wzory, a mogą być prawdziwe obrazy z fabułą. Jak jemu udaje się zachować proporcje, nie mając możliwości spojrzeć na pracę z góry? To zostaje tajemnicą, ale zachwytu uczniów i nauczycieli nie ma granicy.
Na stworzenie jednego obrazu odchodzi blisko 30 minut, a fabuły wymyślają się spontanicznie. Do Siemiona zewsząd donoszą się kawałki rozmów o lekcjach, o tym co dali zrobić do domu. On podchwytuje bardzo ciekawe tematy i rysuje to wieżę Sadko z bohaterem na pokładzie, to Ołeksandra Puszkina i Natalię Gonczarową, które zatrzymały się, żeby odpocząć pod drzewem. Detale wyrysowuje w najdrobniejszych szczegółach: u konia wychodzi bardzo ładna grzywa, jeśli spojrzeć na dzwonek wydaje się, że on właśnie zadzwoni.
Trzy lata temu o tym, że w liceum pojawił się nowy dozorca, dowiedzieli się po obrazie na budynku koło szkoły. Przed Nowym Rokiem Siemion zrobił bałwana-smoka i wymalował go farbami. Potem zmajstrował zjeżdżalnię, ozdobioną z boków śnieżnymi wężami. Kiedy w szkole przeprowadzają konkurs rysunków na asfalcie, dozorcy-malarza zapraszają do jury, a zimą Siemion prowadzi konkurs liniowej piosenki.
Przykład Siemiona Bucharina, który po raz kolejny udowadnia, że uczucie pięknego – to nie przywilej wybranych, talent może chować się w zaskakujących miejscach. I całkiem niekoniecznie mieć własne studio z oknami od podłogi do sufitu i mieszkać w Paryżu, żeby tworzyć sztukę.