Fascynująca historia o tym, że młodość – to stan duszy
Kobieta mająca 80 lat w sukience "pod zebrę", z dużymi kolczykami w uszach i jaskrawym, czerwonym manicure rozmawia przez telefon przy wejściu do "Boulangerie":
– Wiera, poważnie, ja ciebie nie rozumiem. Dlaczego nie chcesz? Wnuki dowiozą cię do pociągu, zaniosą do wagonu, umieszczą na krześle, potrząsną cię trochę, a już rano z dziewczynami przeniesiemy cię do komfortowej taksówki i dostarczymy na miejsce. O czym ty mówisz? Jakie lata? Nie rozumiem. Nie te lata? Dlaczego nie te lata? Nie musisz nawet wstawać, Wierа. Ciebie wzięły, przeniosły, pokładły, znów wzięły, przeniosły, pokładły. Z rąk do rąk, z rąk do rąk, i ty już nie tam, a tu. Twoje zadanie, Wiera, jest bardzo proste: leżeć, pić szampan i z rzadka podawać innym starym chabetom sygnały, że jeszcze żyjesz i chcesz dokładki.