Jak pracuje logika kobiety?

Postanowiłam zrobić prostą sałatkę, ucieszyć rodzinę. Sałatka z kurczakiem. Akurat pozostało trochę ugotowanego kurczaka, wszystko jedno nikt już go nie je. Do tej sałatki są potrzebne ananasy. Wykorzystałam owoce z bańki, a sok pozostał. Wypić? Nie chcę... Wylać? Szkoda mi. Wspomniałam jeden przepis ciasta, tam akurat jest potrzebny sok ananasowy. Zrobiłam ciasto. Lecz z jakiegoś powodu były potrzebne tylko żółtka, a białka pozostały. No nie, wyrzucać je?! Postawić do lodówki – wszystko jedno, potem wyrzucę.

Wymyśliłam! Można zrobić w pośpiechu bezy. Łatwo, szybko, smacznie! Do bezy wykorzystałam skórkę z cytryny. Cytryna pozostała łysa... Jeśli pozostawić ją, szybko zaschnie. Co z tą cytryną zrobić?

Aha, pyszny sos wychodzi do sałatki. W sałatkę użyłam połówkę cebuli. A druga połowa leży, patrzy na mnie. A z nią co zrobić?

Można do spaghetti smaczny pomidorowy sos przygotować. Znalazłam w lodówce bańkę pomidorowego soku własnego przygotowywania. Poszła połowa. A z resztą co? Szkoda jeśli zepsuje się. Sama pracowałam latem, robiłam, naturalny, bez środków konserwujących, długo otwarty nie będzie się przechowywać.

Pomyślałam trochę, postanowiłam ugotować barszcz. Ale niestety, w domu nie okazało się buraka. Szybko zebrałam się, wyskoczyłam do sklepu. Kupiłam burak, ziemniak, twaróg, śmietanę, pastę do zębów, skarpetki (z rabatem), kapcie (również z rabatem), kilka opakowań mydła, na wszelki wypadek. W drodze powrotnej zaszłam do banku, tam opłaciłam opłaty za mieszkanie, koło banku zaskoczyłam do szewca, zabrałam buty po naprawie, kupiłam w sklepie świeże bułeczki dzieciom do szkoły na kanapki. Zaledwie dotarłam z tym wszystkim do domu. Przygotowałam barszcz. Już nie zwróciłam uwagi, czy pozostało cokolwiek. Upadłam na fotel, plecy bolą, nogi odpadają, rąk nie odczuwam...

Myślę, oto jestem szalona! Lepiej wypiłabym ten sok ananasowy!