To jest niesamowite: zdążyli się pobrać na sześciu kontynentach
Po tym, gdy Cheetah oświadczył się Rhiann, postanowili przekształcić to wydarzenie w coś ekscytującego i niesamowitego. Nie mogli ostatecznie zdecydować się, gdzie dokładnie chcą się pobrać.
"Po długich dyskusjach, zrozumieliśmy, że wcale nie chcemy wybierać", – mówi pan młody.
Zarezerwowali lot dookoła świata i 8 lutego 2015 roku ruszyli w romantyczną podróż. Pierwszym przystankiem była stolica Kolumbii – Bogota. W taki sposób rozpoczęła się 3-miesięczna podróż, podczas której musieli realizować to, co zaplanowali.
"Gdy planowaliśmy ślub w Bogocie, byliśmy przerażeni cenami. Oprócz tego konsultanci weselni nie mieli nic specjalnego do zaoferowania", – opowiada Woodyard.
"Wiele dziewczyn na organizowanie wesela wydaje dużo sił i energii. W wyniku długich przygotowań czerpiesz zadowolenie z tego wydarzenia tylko jeden dzień. Jestem zachwycona tym, co wymyśliliśmy z moim ukochanym. To jest uczucie trudne do opisania, gdy każdego dnia możesz brać ślub ze swoją drugą połówką" ,– opowiada panna młoda.
Po oszacowaniu własnych możliwości finansowych para zrozumiała, że na odwiedzanie 11 państw wydadzą 3000$ na jedną osobę.
Poznali się w 2013 roku i od razu zrozumieli, że mają wiele wspólnego, ponieważ Cheetah i Rhiann są akrobatami.
I Woodyard, i Platt chodzą do Kościoła Duchownego Humanizmu. Para zakochanych, zanim udała się w podróż, otrzymali błogosławieństwo ich duchownego.
Oficjalnie sie pobiorą dopiero w domu, w USA w Kalifornii.
Odwiedzili już Hiszpanię, Irlandię, Maroko, Egipt, Kenię, Indie i Tajlandię.
Mają zamiar się pobrać na wszystkich kontynentach, oprócz Antarktydy (jest to dla nich za drogo).
Nowożeńcy postanowili, że nie tylko 38 razy wezmą ślub, ale również na wszystkich zdjęciach będą w białych strojach (oprócz safari).
Każdego dnia zakochani publikowali zdjęcia w sieciach społecznych, aby ich fani rozumieli, co się z nimi dzieje.
"Każdego dnia po oszałamiającej podróży wracaliśmy do hotelu i czytaliśmy tysiące komentarzy. Ludziom podobały się nasze zdjęcia. Życzyli nam udanej podróży", – opowiada Platt.
"Miałam wrażenie, że to wesele świętowało z nami połowa świata. Jeślibyśmy zaprosili wszystkich chętnych na wesele, zabrakłoby miejsca".
"W kwietniu, po powrocie do USA mamy zamiar wyruszyć w podróż motocyklową, będziemy robić mnóstwo fascynujących zdjęć w różnych parkach narodowych zachodniego wybrzeża. I na jednej z uroczystości będzie wreszcie obecna nasza rodzina", – opowiada pan młody.
W dniu 2 maja w Los Angeles odbyła się duża impreza, na którą zaproszono tylko najbliższych ludzi.
"Każdego dnia poznajemy coś ciekawego o sobie, podoba mi się, że dzięki temu stajemy się coraz bliżej jeden drugiego".
"To było to, czego chciałem. Chciałem podróżować wraz ze swoją żoną, znowu i znowu poślubiać ją".