Jesteś cenniejszy niż myślisz
Zaczynając od samego dzieciństwa byłem bardzo wrażliwy do opinii otoczenia. Dzieckiem myślałem, że jeśli nauczyciel pochwali mnie, to będę na szczycie świata. A jeśli nakrzyczy, to lepiej by mi w ogóle nie istnieć.
U mnie nie było jakiejkolwiek własnej, wewnętrznej oceny wszystkiego co się odbywa. Kultura, w której rosłem była taka: jeśli społeczeństwo nie ocenia człowieka, to on jest daremny, a więc nie istnieje.
Sposobem udowodnić swoją "przydatność" wybrałem sport. Kiedy osiągałem dobrych wyników w zawodach, poczuwałem się pełnowartościowym członkiem tego społeczeństwa. Odczuwałem się żywym i wpływowym. Lecz kiedy coś u mnie nie wychodziło, odczuwałem się bezdomnym. Jak gdyby nie miałem prawa istnieć konkretnie na swoim miejscu. Wszędzie, lecz tylko nie tutaj.
Jak bardzo się myliłem.
Wgląd
Miałem trzydzieści lat. Chorowałem na grypę i spędziłem cały weekend w domu. Za ścianą słyszałem głosy mojej żony i dwóch córek. Przed wieczorem niedzieli stało mi się lżej i postanowiłem spędzić czas z nimi.
Kiedy wszedłem do ich pokoju, odczułem, że ogólny humor w pomieszczeniu podniósł się. To było czymś, czego nigdy nie wypróbowywałem przedtem. Moi bliscy byli inspirowani tylko moim pojawieniem się. Przeprowadziłem cały wieczór z nimi i mój stan wyraźnie poprawił się.
Właśnie tego wieczoru dotarło do mnie: jestem cenny już tylko przez to, że daję swoją uwagę.
Po prostu byłem sobą. Istniałem i utrzymywałem rodzinę. I już dlatego byłem cenny.
Pomyślałem: a co by się stało, gdybym niespodziewanie zniknął? Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko psychologiczny efekt od mojej nieobecności, okazało się, że ja – trochę nudziarz, ale szczery i pocieszny chłopak z dobrym poczuciem humoru, dodawałem wszystkim pozytywnej energii.
Zawsze byłem taki, po prostu nie zastanawiałem się, do tego weekendu.
Długo rozmyślałem na ten temat i w wyniku uświadomiłem sobie, że mam pełne prawo być tu, na Ziemi. I to jest wrodzone prawo, nie muszę go zarabiać. Ja nie gość, ja gospodarz.
Tak zacząłem wyciągać pewność siebie z głębi swojej duszy. Cudze myśli stopniowo przestały mieć wpływ na mnie, przecież teraz znałem, że mam coś ważnego dla innych, niematerialne. To była moja energia.
Tak zacząłem szukać tego samego w innych. Zrozumiałem, że każdy ma jakąś wyjątkową cechę lub możliwości. To jest jak obraz z puzzli: każdy ma swój fragment, a może i kilka, nieważne. Głównie – zebrać ogólny obraz i każdy człowiek wnosi do niego swoją część.
Z uświadomieniem własnej wartości moje życie stanęło zmieniać się na lepsze. Przeprowadzałem czas z innymi ludźmi, odczuwając, że daję im swoją energię i że oni dają mi swoją. To jest zupełnie inna rzecz, niż tylko nieuświadomiona rozmowa.
Zrozum, że istniejesz nie prosto tak. Twoje dziwactwa, twoje właściwości, cechy, które sprawiają, że jesteś unikalny – to składowe twojego życiowego przeznaczenia. I wszystkie rzeczy, które robisz będą miały wynik, który możesz sprowokować tylko ty, nawet nie domyślając się o tego. To jak efekt motyla.
Nie wiesz, lecz nagle człowiek, z którym po prostu jechałeś w jednym przedziale i rozmawiałeś o "Władcy Pierścieni", został zawziętym tolkienistem. Potem on podzielił się swoim zachwytem z innym człowiekiem, który zainspirował się na tyle, że sam napisał utwór, który teraz czytają miliony. Rozumiesz jaki efekt miała prosta rozmowa w pociągu? A gdybyś przesiedział w ciszy, być może i nie byłoby nowego światowego bestsellera.
Nikt nie może przypuścić wyniku tych powszednich dziwactw. Po prostu jesteś, jest twoja unikalność i tym warto podzielić się.
Wszyscy jesteśmy niepowtarzalni, dlatego jesteśmy cenni w tym społeczeństwie. Im lepiej zdajemy sobie sprawę z tego, tym głębiej odczuwamy sens każdego dnia. Twoja samoświadomość – to klucz do szczęśliwego życia. Idź do przodu, wykorzystaj ten klucz! On otwiera wiele drzwi.