Kiedykolwiek u mnie urodzi się syn

"Kiedykolwiek u mnie urodzi się syn, i zrobię wszystko przeciwnie. Będę mu od trzech lat twierdzić: "Kochanie! Nie jesteś zobowiązany stawać inżynierem. Nie powinieneś być prawnikiem. To nieważnie, kim zostaniesz, kiedy urośniesz. Chcesz być patologiem? Na zdrowie! Komentatorem piłki nożnej? Proszę! Clownem w centrum handlowym? Doskonały wybór!"
I na swoje trzydziestolecie on przyjdzie do mnie, ten spocony łysiejący clown ze smugami makijażu na twarzy, i powie: "Mamo! Mam trzydzieści lat! Jestem clownem w centrum handlowym! Czy ty takiego życia dla mnie chciałaś? Czym myślałaś, mamo, kiedy mówiłaś mi, że wyższe wykształcenie nie jest obowiązkowe? Czego chciałaś, mamo, kiedy pozwalałaś mi zamiast matematyki bawić się z chłopcami?"
A ja powiem: "Kochanie, ale szłam za tobą we wszystkim, nie chciałam naciskać na ciebie! Nie lubiłeś matematyki, lubiłeś bawić się z młodszymi chłopakami". A on powie: "Nie wiedziałem, do czego to doprowadzi, byłem dzieckiem, nie mogłem nic decydować, a ty, ty, złamałaś mi życie" – i rozetrze brudnym rękawem szminkę po twarzy. W takim razie wstanę, spojrzę na niego uważnie i powiem: "A więc tak. Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a inne szukają winnych. I, jeśli tego nie rozumiesz, to więc, jesteś idiotą".
On powie "ach" i utraci przytomność. Na psychoterapię będzie trzeba około pięciu lat.
Albo nie tak. Kiedykolwiek u mnie urodzi się syn, i zrobię wszystko przeciwnie. Będę mu od trzech lat twierdzić: "Nie bądź idiotą, Andrzejku, myśl o przyszłości. Ucz matematykę, Andrzeju, jeśli nie chcesz całe życie być operatorem call centra".
I na swoje trzydziestolecie on przyjdzie do mnie, ten spocony łysiejący programista z głębokimi zmarszczkami na obliczu, i powie: "Mamo! Mam trzydzieści lat. Pracuję w "Google". Ja pracuję dwadzieścia godzin na dobę, mamo. Nie mam rodziny. Czym myślałaś, mamo, kiedy mówiłaś, że dobra praca zrobi mnie szczęśliwym? Czego domagałaś się, mamo, kiedy zmuszałaś mnie uczyć matematykę?"
A ja powiem: "Kochanie, ale chciałam, żeby otrzymałeś dobre wykształcenie! Chciałam, żeby miałeś wszystkie możliwości, kochanie". A on powie: "A na diabla mi te możliwości, jeśli jestem nieszczęśliwy, mamo? Idę obok clownów w centrum handlowym i zazdroszczę im, mamo. Oni są szczęśliwe. Mógłbym być na ich miejscu, ale ty, ty, złamałaś mi życie" – i potrze palcami nasadę nosa pod okularami. W tym razie wstanę, spojrzę na niego uważnie i powiem: "A więc tak. Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a inni cały czas skarżą się. I, jeśli tego nie rozumiesz, to więc, jesteś idiotą". On powie "och" i utraci przytomność. Na psychoterapię będzie trzeba około pięciu lat.
Albo inaczej. Kiedykolwiek u mnie urodzi się syn, i zrobię wszystko przeciwnie.
Będę mu od trzech lat twierdzić: "Jestem tutaj nie po to, żeby coś twierdzić. Jestem tutaj po to, żeby ciebie kochać. Idź do ojca, kochanie, zapytaj u niego, nie chcę być znów winną".
I na swoje trzydziestolecie on przyjdzie do mnie, ten spocony łysiejący reżyser, ze smutkiem w oczach, i powie: "Mamo! Mam trzydzieści lat. Ja już trzydzieści lat domagam się twojej uwagi, mamo. Poświęciłem ci dziesięć filmów i pięć spektakli. Napisałem o tobie książkę, mamo. Wydaje mi się, że jest ci wszystko jedno. Dlaczego nigdy nie wyrażałaś swoją opinię? Dlaczego zawsze mnie wysyłałaś do taty?"
A ja powiem: "Kochanie, ale nie chciałam nic decydować za ciebie! Po prostu kochałam ciebie, kochanie, a dla rad mamy tatę". A on powie: "A dla czego mi, do cholery, takie rady, jeśli pytałem ciebie, mamo? Całe życie domagam się twojej uwagi, mamo. Szaleje od ciebie, mamo. Jestem gotowy oddać wszystko, byle chociaż raz, chociaż raz zrozumieć, co myślisz o mnie. Swoim milczeniem, swoim oddalaniem ty, ty, złamałaś mi życie" – i teatralnie zarzuci rękę do czoła. I wtedy ja wstanę, spojrzę na niego uważnie i powiem: "A więc tak. Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a inni cały czas czegoś czekają. I, jeśli tego nie rozumiesz, to więc, jesteś idiotą".
On powie "ach" i utraci przytomność. Na psychoterapię będzie trzeba około pięciu lat.
Ten tekst – to dobra profilaktyka naszego matczynego perfekcjonizmu – pragnienia być idealną mamą. Rozluźnijcie się! Nieważne, jak staramy się być dobrymi matkami, naszym dzieciom wszystko jedno będzie co opowiedzieć swojemu psychoterapeucie".