Niesamowity krzyk duszy, kiedy wyjaśniło się, że wszystko jest szkodliwie jeść
Mięso jeść nie można. Do niego wstrzykują wszystkie rodzaje hormonów dla zwiększenia wagi. A po co mi hormony dla zwiększenia wagi?
Ryby też nie można. Ona gromadzi. Nie wiem co, ale gromadzi. Jeszcze do niej wstrzykują hormony dla zwiększenia płodności. A ja nie wiem gdzie swoją podziać. Po co mi jeszcze rybia?
Pomidorów nie można. Nie wiem dlaczego, ale wszyscy mówią, że są szkodliwe. Bakłażany i paprykę też. Owoce i jagody nie można – są zawarte w cukier i cukrzycę. Zwłaszcza nie można wieczorem. Za noc cały wieczorowy cukier przeniesie się na pupę. A po co mi jeszcze pupa, mam już swoją.
Ziemniaków nie można – tam skrobia. W ryżu też. Makaronów też nie można – tam skrobia i gluten. A gluten – to przyszły cukier, który jest przyszłą pupą.
Oleju nie można – ani oliwę z oliwek, ani masło, ani słonecznikowy. To jest tłuszcz. A masło – jeszcze i cholesterol. Chleba nie można, tam są drożdże. Piwo też. Nie wiem dlaczego, ale nie można, żeby drożdże wewnątrz ciebie brodziły. Jaja – tłuszcz i cholesterol.
Mleko – tłuszcz i hormony dla zwiększenia wagi, które wstrzykują do krowy. I w ogóle ono jest przeznaczone dlatego, żeby cielę szybciej nabierało wagę i stawało się krową. A ja nie chcę być krową.
Soków nie można – to toż samo co owoce i jagody, ale bez pożytecznego błonnika.
W kapuście – i zwykłej, i kolorowej, i brokułu – substancje, które przeszkadzają wchłanianiu jodu. A u mieszkanek miast i tak jest bardzo źle z tarczycą. Słaba tarczyca daje grubą pupę.
Kapusty nie można. W szpinaku – kwas szczawiowy, który szkodzi na nerki. Słabe nerki – obrzęki – zbędna waga. Nie-nie-nie, żadnego szpinaku.
Ogórki! Będę jeść ogórki. O ogórkach nie znam nic złego.